Boska interwencja nad Lublinem!

2 czerwca 1719 r., czyli 293 lata temu, w Lublinie od uderzenia pioruna w słomiany dach wybuchł pożar – ogień szybko strawił nakrycie budynku, a następnie rozprzestrzenił się na całą dzielnicę żydowską, Stare Miasto i pozostałą część zabudowań miejskich. Lublin stanął w płomieniach i nie wierzono, że coś lub ktoś może uratować miasto. Jedynie dominikanie zachowali zimną krew i ufność Bogu.

Zakonnicy wynieśli z kościoła relikwie Drzewa Krzyża Świętego i wyruszyli z modlitwą na ustach w procesję ku miejscom ogarniętym przez niszczycielski żywioł. Żar modlitwy i wiary ostudził ogień – mimo słonecznej pogody nad Lublinem zaczęły się gromadzić burzowe chmury, a po chwili spadł deszcz, który ugasił pożar. Czy to był zbieg okoliczności? A może interwencja boska w odpowiedzi na modlitwy dominikanów i mieszkańców miasta? W XVIII wieku nikt nie miał wątpliwości, że miasto ocalało tylko dlatego, że miłosierny Bóg zesłał deszcz.

Aby upamiętnić boską interwencję nieznany dziś malarz stworzył piękne i wielkie dzieło – „Pożar Lublina w 1719 r.” Obecnie ten obraz znajduje się w kościele dominikanów na Starym Mieście. Warto wspomnieć, że od kilku lat w Lubelskiej Trasie Podziemnej można podziwiać makietę Lublina w dniu pożaru. Ruchome figury pokazują przebieg tamtych wydarzeń. Całość przedstawienia jest bardzo atrakcyjna, dlatego polecam zwiedzić trasę podziemną oraz obejrzeć samą makietę.

Poniżej prezentuję obraz „Pożar Lublina 1719 r.” oraz nagranie inscenizacji procesji upamiętniającej zbawienną w skutkach procesję dominikanów.